Borowski o roli UE w utrzymaniu standardów demokratycznych
Unia Europejska nie jest tylko wspólnym obszarem gospodarczym. To Europejska Wspólnota Gospodarcza była takim tworem. Unia Europejska to jest wyższy szczebel zabezpieczenia krajów przed autorytarnymi rządami, które są wprowadzane przez większość parlamentarną – powiedział Marek Borowski w audycji Wybory w TOK-u w radiu TOK FM.
– Niestety, demokracja, która – jak powiedział Churchill – jest fatalnym ustrojem, ale lepszego nie wymyślono, ma tę wadę, że do władzy może dojść większość – przykłady historyczne są znane – która po prostu demokrację likwiduje. Nie mówię, że w Polsce demokracja jest już likwidowana, ale jest zagrożona. Wyciągając wnioski z przeszłości kraje łączą się we wspólnotę właśnie po to, żeby w sytuacji gdyby do tego doszło w którymś z nich, pozostałe zareagowały. Skala tej reakcji może być różna.
Zdaniem senatora, to bardzo dobrze, że Unia Europejska, Parlament Europejski zajmują się tymi sprawami, że jest dyskusja o tym, co dzieje się w Polsce. – Polski rząd może się temu nie podporządkować i robić swoje, ale z konsekwencjami. I musi sobie z tego zdawać sprawę.
– Mówi się, że Unia Europejska nie ma kompetencji, że ma je Rada Europy i to ona powinna się w tej sprawie wypowiedzieć. Otóż Komisja Wenecka, która jest organem Rady Europy, wypowiedziała się już wielokrotnie w sprawach ewidentnego łamania praworządności w Polsce. Po tych opiniach usłyszeliśmy, że to jest grupa kolesi, lewaków, nie ma o czym mówić, nie będziemy się do tego stosować itd. Proponowałbym takich argumentów nie używać – podkreślał senator.
Goście audycji dyskutowali także na temat tzw. ustawy dezubekizacyjnej.
Zdaniem senatora Borowskiego, jest ona haniebna, dlatego że w 1990 r. weryfikowano pracowników służb PRL. – Wielu z nich szukało wtedy innej pracy, bo rozumieli, że byli częścią aparatu – nie represji, ale byli jakoś z nim związani. Usłyszeli, że nikt nie ma do nich wielkich pretensji, a potrzeba jest kadr. Jeżeli będą dobrze pracować, nie będzie problemu. I dobrze pracowali, przez 25 lat. A po 25 latach usłyszeli, że zostaną im obniżone emerytury z 3- 4 tys. zł na 1700 zł. Senator nazwał bezczelną demagogią argument, że połowa emerytów w Polsce żyje za 1700 zł. – Ci ludzie zostali oszukani. Bezczelnie oszukani – podkreślił.
W jego opinii, to jest bardzo niebezpieczny precedens. – Nie zdziwiłbym się, gdyby po zmianie władzy, która kiedyś nastąpi, nowa ekipa uznała, że wszyscy, którzy pracowali w CBA, czy w Agencji Wywiadu utracili prawo do emerytury wyższej niż 1500 zł.
Radio TOK FM – 3 września 2017